top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraAnna Betley-Uchańska

Co może pójść nie tak?



Remont, jak to remont. Wszystko może się zdarzyć. Zwłaszcza, jeśli robicie go po raz pierwszy. Części remontowych wpadek możecie jednak uniknąć, czytając nasze zestawienie.

Błędy w pomiarze Centymetr w lewo, centymetr w prawo, kto by się tym przejmował. A jednak. Przestrzelenie się w wymiarach wnętrza, zwłaszcza “in minus”, może Was kosztować sporo nerwów i pieniędzy. Przy zakupie zabudowy kuchennej (zwłaszcza tej robionej na wymiar) centymetr różnicy może oznaczać katastrofę. Kuć ściany? Ciąć meble? Każde wyjście będzie złe.

Najczęściej błąd w pomiarze wynika ze złej techniki mierzenia i braku odpowiedniego sprzętu. Podstawa to laserowy dalmierz. Warto zainwestować w taki przyrząd, tym bardziej, że podstawowe modele zaczynają się w zupełnie przystępnych cenach.

Nie najlepszym pomysłem jest też poleganie tylko na planach dewelopera. Nie raz zdarzyło się nam, że po oddaniu do użytku lokale w niezwykły sposób się “kurczyły”. Dlatego rozpoczynając proces projektowy zawsze zaczynamy od własnych pomiarów.

Warto też pamiętać, że miarę z pomieszczenia, do którego chcemy wstawić wielkogabarytowe meble, robimy zawsze PO zrobieniu na gotowo ścian.

Spontaniczne wyburzenia

Nigdy nie oszczędzajcie na opiniach specjalistów. Zwłaszcza w przypadku ingerencji w konstrukcję budynku. Wybić dziurę w ścianie jest stosunkowo łatwo. Dużo trudniej, a co za tym idzie, drożej jest ratować nieruchomość przed zawaleniem. Dlatego jeśli chcecie połączyć kuchnię z salonem czy wstawić jacuzzi do sypialni, zawsze skonsultujcie się z inżynierem budowlanym lub architektem z odpowiednimi uprawnieniami.

Chodzenie na skróty

Jeśli producent materiałów budowlanych sugeruje w karcie technicznej lub na opakowaniu, że zastosowanie danego produktu wiąże się z konkretną procedurą przygotowania podłoża, zaufajmy mu. Zbyt szybko nałożone kolejne warstwy farb, nieodpowiednio zagruntowane ściany, złe proporcje podczas mieszania mogą mieć opłakany skutek. Cała powłoka ściany może zacząć się “odparzać” łuszczyć, pękać i odpadać. Najbardziej dramatyczny scenariusz może się wiązać nawet z ponownym zrobieniem ściany od zera. I znowu straty finansowe i odroczony czas zakończenia remontu.

Fatalnie rozplanowane posadzki

Piękne podłogi podnoszą standard, a przez to również wartość, każdego lokalu. Odpowiednio dobrane powiększają optycznie przestrzeń i nadają jej charakteru. Pod warunkiem, że zostaną ułożone we właściwy sposób. A z tym różnie bywa. Niespasowane poziomy, łączenia, które “wyłażą” spod drzwi i szafek, wybierane “na oko” fugi, układane bez ładu i składu wzory zarówno płytek jak i parkietów czy paneli, choćby najwyższej jakości, zwyczajnie szpecą. Żeby tego uniknąć przy każdym projekcie spędzamy długie godziny na ich rozplanowaniu, tak by nasi klienci otrzymali kompletny projekt także podłóg.

Brak właściwego nadzoru

Remontu, jak każdej pracy powierzonej podwykonawcom, trzeba doglądać. Nie ma ekipy, której nie zdarzyłaby się jakaś wpadka. Jeśli mamy do czynienia z prawdziwym fachowcem, przeklnie, zaciśnie zęby i poprawi. Mniej profesjonalni wykonawcy błędu nie zauważą. Proszeni o usunięcie fuszerki potrafią zwlekać miesiącami. A czasem wręcz zniknąć bez śladu.

Wzywani interwencyjnie do takich “porzuconych” lokali mieliśmy okazję widzieć już wiele: podłogi położone na ścianach, a ściany na podłodze, dekory ułożone do góry nogami, wzory ułożone nie w tą stronę, fantazyjnie zamocowane przyciski do WC, gdzie pion to poziom, przyłącza elektryczne w zabudowach, drzwi które otwierają się nie w tą stronę, co trzeba, wyciągi kuchenne, które nie trafiają do odpowiednich kanałów. Najgorzej jest podczas remontów, realizowanych przez kilka ekip, które nie szanują wykonanych przez poprzedników prac. Robią swoje, nie zważając na zachlapane farbą okna, parapety, porysowane podłogi i blaty.

Na szczęście kilkanaście lat doświadczenia na tym wymagającym rynku pozwala nam z wyprzedzeniem zakładać, co może pójść nie tak, i szczególnie pilnować wykonania właśnie tych elementów.

Brak koncepcji

Przemyślenie funkcjonalności wnętrz to podstawa. Wiedząc jeszcze przed remontem, jak dane pomieszczenie będzie Wam służyć, w jaki sposób będzie umeblowane, uniknięcie np. rozciągania plątaniny przedłużaczy po całym mieszkaniu, by podpiąć telewizor.

Pamiętajcie: każda ingerencja po zakończeniu prac remontowych oznacza dodatkowe koszty i dewastację. Dlatego pracując nad rozwiązaniami dla Was zawsze zaczynamy od omówienia funkcjonalności projektowanych pomieszczeń.

Ślepa wiara we wzorniki

Opieranie się jedynie na kolorowych kartonikach z numerami farb, to proszenie się o kłopoty. Efekt ostateczny zależy od wielu czynników: wykończenia podłoża, rodzaju narzędzi i techniki nanoszenia farby, kąta padania naturalnego światła słonecznego, czy użytych źródeł sztucznego oświetlenia i ich barwy.. Dla zminimalizowania ryzyka pomyłki dobrze jest kupić kilka próbek, które przetestujemy “w realu” na docelowej ścianie. To rozwiązanie polecamy także w sytuacjach, gdy kolor ścian ma współgrać z odcieniem podłogi lub szafek.

Uwaga! Przekazując wykonawcom numery wybranych odcieni upewnijmy się, że prawidłowo zapisali cały numer. Zmiana nawet jednej cyferki w kodzie barwnym może oznaczać, że zastaniemy salon pomalowany na zupełnie inny odcień, niż planowany. Zamiast jasnej pieczarki ciemna śliwka.

Ograniczenie zakupów do internetu

Zakupy w sieci są zwykle tańsze. Dlatego warto kupować przez internet. Przed kliknięciem “kup teraz” opłaca się poświęcić chwilę na obejrzenie towaru w sklepie. Zwłaszcza w przypadku mebli i urządzeń AGD, gdzie liczy się komfort ich użytkowania.

Kiedy zamówione sprzęty trafią pod właściwy adres, koniecznie dokładnie je obejrzyjcie. Dużo czasu zajmuje nam spieranie się z dostawcami z powodu przesłania przez nich niewłaściwych lub uszkodzonych towarów, czy skierowanie kuriera pod niewłaściwy adres.

Pozorne oszczędności

Remont, zwłaszcza gruntowny, kosztuje. A pieniędzy zawsze jest za mało. Stąd konieczność szukania oszczędności. Jednak ścinanie wydatków za wszelką cenę, może się odbić czkawką. Na czym zatem NIE warto oszczędzać? Zdecydowanie odradzamy kupowanie tanich (niskiej jakości) elementów, które “pracują”: włącznik do światła, baterie łazienkowe, kabiny prysznicowe, fronty do szafek, podłogi. Dostępne są w szerokiej skali cenowej, która zwykle idzie w parze z ich trwałością. Dobierając wyposażenie dla Klientów kierujemy się prostą filozofią: jeśli wymiana danego elementu będzie wiązać się z poważnym remontem, oszczędności nie mają sensu.


128 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page